Lokasenna po polsku zwana bywała Kłótnią Lokiego bądź Połajankami Lokiego. Tymczasem kłotnia jest sporem między dwoma (lub więcej) stronami, wynikającym z różnicy pogladów lub opinii, a tu bohaterów zasadniczo poglądy nie różnią, nie wiodą oni jakiegoś merytorycznego sporu. Połajanka zaś wg. słownika PWN "wyraża krytykę, niezadowolenie z kogoś lub czegoś". Ale połajanka czemuś służy, łajamy dziecko za to, że nie powiedziało nam, że chce usiąść na nocnik. Ma to wpłynąć na nie, aby nauczyło się na przyszłość mówić nam, że chce na nocnik. Połajanka dziś to upomnienie, pogrożenie palcem, poucenie. A tu nie mamy do czynienia ani z jakimś fundamentalnym sporem, jaki sugerowac może wyraz "kłótnia" ani z pouczeniem bohaterów. Urażony Loki zabija Aegirowego thraella, wraca na ucztę skąd został wygnany i po kolei zaczyna obrażać zebranych. Anglicy tłumaczą ten tytuła jako "The Flyting of Loki". A flyting to nie jest kłótnia. Jest to raczej coś, co dziś w kulturze hip-hopowej funkcjonuje jaki walka freestylowa na zadany temat. I tym tematem, narzucownym przez Lokiego, są wzajemne obelgi. Tyle, że ten cały battle na słowa kończy się dla Lokiego nienajlepiej. Ale tak to już bywa gdy się przesadzi.
Chciałem jeszcze w tym wstępnie podziękować Lisiej Kicie za mądrą psychologiczną wykładnię Lokasenny.