HIGIENA WIKINGÓW

Posted by: Jacek Godek | 9 years, 1 month ago | 3 comments

Kiedy myślimy o Wikingach kojarzy nam się przerośnięty dzikus z brodą w hełmie przyozdobionym rogami, brutalny i brudny, nieznający litości, pijany rzezimieszek łupiący kościoły i gwałcący córki bogobojnych prostaczków. Taki wizerunek narzuciły nam dzieła średniowiecznych mnichów. Ale czy mogło być inaczej? Dobry chrześcijanin nie mógł wszak pisać dobrze o poganach. Tym bardziej, że Normanowie rzeczywiście stanowili zagrożenie dla spokojnych rolników i ubogiego kleru. Prawda o Wikingach jest jednak o wiele bardziej złożona, ale nie miejsce tu na analizę średniowiecznych podbojów Normanów, czy ocenę ich wrażliwości i charakterów. To prawda, że Wikingowie bywali brutalni, że łupili, zdarzało im się gwałcić niewiasty i je porywać, choć chrześcijańscy rycerze wcale nie byli bardziej subtelni. Za to nieprawdą absolutną jest twierdzenie, iż Normanowie byli brudni. Przeciwnie. Wyjątkowo dbali o czystość, na co dowodów dostarcza nam staroskandynawska, i szerzej, średniowieczna literatura. Już w pierwszym zabytku piśmiennictwa islandzkiego,  „Eddzie poetyckiej”, eposie powstałym w IX w. znaleźć możemy następujące słowa:

Potrzebuje wody

wędrowiec na ucztę przybyły,

ręcznika i pieśni przyjaznej,

dobrego usposobienia,

a to otrzymawszy

odpłaci słowem i milczeniem.

 Jest to z pewnością jeden z pierwszych tekstów literackich promujących mycie rąk przed jedzeniem. Zresztą to nie tajemnica, że woda miała ogromny wpływ na życie Wikingów. Dzięki niej mogli się przemieszczać i odkrywać nowe kraje i lądy, dzięki niej byli w stanie przeżyć surowe zimy, ona pozwalała rozwijać handel. I utrzymać higienę. Właśnie. Higiena. W językach skandynawskich występuje wiele odniesień do kąpieli, zwłaszcza w nazwach własnych – Laugarvatn („Jezioro kąpielowe” w Islandii) czy Lörby  (wioska w Szwecji). Nawet sobota (laugardagur – isl., lördag – szw. czy lørdag – duń.) kojarzy się z kąpielą (laug – kąpielisko i dagur – dzień). A zatem możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzi ć, że Wikingowie raz w tygodniu zażywali kąpieli. Potwierdzają to także źródła staro angielskie – przybysze z Północy mieli się kąpać co tydzień, podczas gdy mieszkający w Anglii przybysze z Saksonii jedynie dwa razy do roku. Angielski mnich, John z Wallingford (zm. 1214), pisze także, że Duńczycy czeszą włosy i regularnie zmieniają bieliznę, dzięki czemu „są w stanie podkopać cnoty zamężnych niewiast, a nawet uwodzić córki szlachciców, by stały się ich metresami”. Proszę. Już w średniowieczu panny przedkładały mężów czystych nad brudasów.

Najbardziej znanym, a istniejącym do dziś kąpieliskiem na Islandii jest chętnie odwiedzane przez turystów Snorralaug w Reykholt. Laug ów wywodzi swą nazwę od Snorrego Sturlusona (1179 – 1241), islandzkiego poety, historyka i polityka. Ceniący sobie bardzo rzetelność historyczną opisywał Snorri  dzieje pierwszych islandzkich osadników i królów norweskich bardzo sumiennie, a w przerwach między pisaniem i uprawianiem polityki (dwukrotnie wybierany był głosicielem prawa na Althingu – w pierwszym demokratycznym parlamencie nowożytnej Europy) zażywał kąpieli w okrągłej sadzawce zasilanej ciepłą wodą z źródła geotermalnego Skrifla. Do kąpieliska, będącego w istocie dziurą w ziemi, prowadził podziemny korytarz, którego fragmenty zachowały się do dziś, choć nie w kształcie oryginalnym. Swoją drogą ciekawe, czy Snorri używał mydła – przecież Wikingowie potrafili je wytwarzać. Surowcem najczęściej bywały kasztany – wystarczy obrać je ze skórki, drobno posiekać, moczyć w ciepłej wodzie przez godzinę - dwie, odsączyć, uformować , przesuszyć przez dobę i już mydło gotowe.  

Wikingom, zwłaszcza na Islandii, było oczywiście o wiele łatwiej, niż innym średniowiecznym mężom i niewiastom. Wyspa obfituje bowiem w ciepłe źródła, z których Islandczycy do tej pory chętnie korzystają. Równie chętnie, co przed wiekami. W średniowiecznych sagach znajdziemy szereg  opisów skandynawskich obyczajów, i nietrudno znaleźć w nich także sceny odnoszące się do różnych korzystnych aspektów kąpieli. Na przykład w Grettli (Saga Grettira „Silnego” Asmundarssona), opisującej losy jednego z najbardziej zatwardziałych  islandzkich średniowiecznych banitów przeczytać możemy, że bohater przepłynął wpław z wyspy Drangey położonej u ujścia fiordu Skagafjördur na ląd do gospodarstwa Reykjar po ogień, który im zgasł na wyspie. A dotarłszy na ląd:

„Udał się do gospodarstwa w Reykjar i od razu do kąpieliska z ciepłą wodą, bo zziąbł był dosyć. Długo w noc grzał się w wodzie, a potem wszedł do izby. Gorąc panował w środku: wieczorem rozpalono ogień, a izba była mało przewiewna. Bardzo umęczony zasnął snem głębokim. I spał aż do rana.”

Tam obudził się rano, wygrzany, dogodził służącej, poszedł do gospodarza i kazał się przepławić łodzią wraz z ogniem. Ten oczywiście uczynił zadość jego prośbie.

A więc kąpano się również dla rozgrzewki. Po przepłynięciu z górą mili w zimnych wodach fiordu Grettir uznał, że musi rozgrzać zziębnięte kości i tak uczynił, podobnie jak jego dzisiejsi potomkowie. Grettislaug jest miejscem często odwiedzanym, a współcześni Islandczycy nadal korzystają z tej naturalnej dziury w ziemi wypełnionej gorącą wodą.

Zasady higieny obowiązywały także przy stole Wikingów. W jednej z najbardziej znanych i zarazem najdłuższej z wszystkich znanych sag islandzkich, „Njali” (Saga o Njala spaleniu) w rozdziale 35, opisującym doroczne zimowe spotkanie przyjaciół Gunnara i Njala znaleźć możemy następujące zdanie:

„Bergthora podeszła do stołu z naczyniami do mycia rąk.”

Mamy tu wyraźną wskazówkę, że Wikingowie myli ręce po posiłkach.  Ale nie zaniedbywano także mycia rąk przed posiłkami, o czym świadczy inny fragment tej samej sagi:

„Potem nakryto do stołu, a Flosi wraz ze swoimi ludźmi poszli umyć ręce. Flosi zaczął rozglądać się za ręcznikiem i zauważył, że bardzo jest złachany i z jednej strony podarty. Odrzucił go więc na ławę nie chcąc się weń wytrzeć. Urwał kawał obrusa i wytarł ręce, a potem rzucił swoim ludziom. Następnie zasiadł do stołu i zaprosił swoich ludzi do jedzenia”.

Wody najwyraźniej nigdy Wikingom nie brakowało. Gorzej rzecz miała się z ręcznikami.

Z kolei w „Egli” (Saga Egilla Skallagrimssona), spisanej prawdopodobnie przez znanego nam już Snorrego Sturlusona, znajdujemy niezwykłą jak na średniowieczną literaturę scenę promującą higienę. Bohater sagi Egill Skallagrimsson – awanturnik, berserk, pijus, skąpiec, skald, polityk i mag w jednym - podczas jednej ze swoich licznych wędrówek trafia do domu, w którym córka gospodarza ciężko choruje i nie jest w stanie wstać się z łoża. Wprawdzie syn sąsiadów wyrył runy w rogu, który umieścił pod wezgłowiem dziewczyny, ale od tego czasu jej stan się znacznie pogorszył. Cóż więc uczynił Egill?

I zaspokoiwszy głód podszedł Egill tam, gdzie leżała niewiasta, i jął do niej przemawiać.  Poprosił, by podniesiono ją z posłania i położono pod nią czyste sukna. Tak też uczyniono.”

Jak widać Wikingowie bardzo wcześnie zrozumieli , że aby być zdrowym, należy nie tylko myć się, ale i zmieniać pościel. Egill kazał nakryć łoże czystą pościelą i to sprawiło w końcu, że choroba ustąpiła, a dziewczyna odzyskała pełnię sił.  Wprawdzie wymieniając jej pościel  wyrył także runy, ale nie ma dowodów na to, by zadziałały.

Egill dożył sędziwego wieku. Zmarł mając 90 lat. Po wygranej bitwie pod Brunanburh (isl. Vinheidi) podarował mu angielski król Adalstein dwie skrzynie srebra, by ten przekazał je ojcu jako rekompensatę za Egillowego brata, który oddał w bitwie życie. Skąpiec Egill jednak ich nie oddał. Postanowił je ukryć tak, by nikt ich nie odnalazł. W tym celu:

„Pewnego wieczoru, gdy ludzie do snu się już szykowali, zawołał Egill do siebie thraellów dwóch Grimowych i poprosił, by mu konia naszykowali:

- Bo jechać chcę kąpieli zażyć.

Gdy tylko był gotowy, zabrał z sobą owe dwie kisty ze srebrem; wsiadł na koń i pojechał łąką w górę i zniknął za wzgórzem; tak go ludzie po raz ostatni widzieli.”

Jakże ważną czynnością musiała być dla Wikingów kąpiel, skoro parobkowie natychmiast udali się razem z nim. Nikomu też nie zdało się podejrzane, że starzec w nocy ma ochotę na kąpiel. Tymczasem był to podstęp. Parobkowie już nigdy nie wrócili. W domu rankiem pojawił się sam Egill, skrajnie wyczerpany. Podobno zabił obu thraellów, a skrzynie zakopał. I wkrótce umarł nikomu nie zdradziwszy gdzie. Do tej pory ludzie szukają tego srebra.

Current rating: 4.1

Comments

There are currently no comments

New Comment

required

required (not published)

optional

Recent Posts

Archive

2019
2018
2017
2016
2015

Authors

Jacek Godek (48)

Feeds

RSS / Atom

Friends: