Latem ubiegłego roku popełniłem tekst o Vatnsenda-Rósie, dziewiętnastowiecznej poetce, akuszerce, kobiecie wyzwolonej. Wspomniałem tam o niejakim Natanie Ketilssonie, jednym z jej kochanków, zresztą niewiernym. I obiecałem napisać kilka słów na jego temat. Oto te słowa:
Natan Ketilsson urodził się w 1792 roku. W 1802 zmarł jego ojciec i wychowywał się w rodzinie, jak to dziś byśmy powiedzieli, zastępczej. Podobno we wczesnej młodości wypłynął za morza i wrócił bardzo zmieniony. Na gorsze. Patrzył na wszystkich z góry. Tak czasem bywa, kiedy człowiek doświadczy czegoś, co u innych wzbudza zazdrość.
Niewątpliwie był zdolny, uczył się fitoterapii i podobno nawet posiadł w tej dziedzinie pewne umiejętności, ale leczył wyłącznie bogatych. Cóż, sam przecież poznał co to bieda, więc miał świadomość, iż biedota mu się nie odwdzięczy w taki sposób, o jakim mu się marzyło. Ale nie to zszargało mu opinię. Fakt iż był człowiekiem zdolnym i nietuzinkowym nie przeszkadzał mu być jednocześnie skrajnym egoistą, człowiekiem upartym, bezczelnym, podstępnym. 10.01.1825 roku został skazany na 15 batów za knucie i udział w kradzieży, ale podczas procesu tak się dał we znaki sędziemu, że ten po ogłoszeniu wyroku ułożył dwa wierszyki potępiające podsądnego. Oto jeden z nich:
Niech cierpienia gnębią cię
I męki Datana,
Płoną ścięgna, żyły, krew,
Natanie Szatana.
Oczywiście nie był to jedyny przypadek kiedy imię Natana kojarzono z Belzebubem, ale przecież w tym przypadku rym jest aż nadto oczywisty. Gmin szeptał nawet, i to dość głośno, że kiedy matka nosiła go pod sercem, sam Szatan miał od niej zażądać, by chłopiec otrzymał po nim imię. Tyle tylko, że pastor się nie zgodził i stąd imię Natan. Zastępcze. W tamtych czasach imię to było praktycznie nieznane w Islandii.
Niewykluczone zresztą, że jakaś klątwa ciążyła na Natanie, a właściwie na jego matce, ponieważ jego rodzeństwu przypadł w udziale podobny los, co jemu. Jego brat Jón był chory na umyśle, drugi brat Guðmundur bardzo młodo skazany został za kradzieże (jeszcze o nim będzie), a kiedy w wieku 15 lat zmarła młodsza siostra Natana, Guðrún, powiadano że jej duch straszy. A zaczęło się od tego, że gdy Guðmundur zabijał wieko jej trumny, pchnęła mu w twarz deskę.
W każdym razie. Kiedy sądzono Natana, w zasadzie nie był już z Rósą. Wysłał jej list, w którym zerwał znajomość. Kobieta bardzo ciężko to przeżyła i odpisała mu wierszem. Wyjaśniła, że kocha go pomimo zdrady. Nie wiedziała, że pisze tekst do jednej z najpiękniejszych islandzkich piosenek miłosnych. Przypominam:
Oko moje, oko twe
szlachetne kamienie
moje – twoje, twoje - me.
wiesz co chcę powiedzieć.
Dawno nie widziałam go,
był naprawdę śliczny,
co mężczyznę zdobi - on
miał w sobie to wszystko.
Tęskno mi za tobą jest
leję łez potoki
żal że poznaliśmy się,
przyjacielu drogi.
I oczywiście muzyka, tym razem inne wykonanie niż poprzednio, bo nie tylko Björk wykonuje ten utwór:
http://www.rgrondal.com/visur-vatnsenda-rosu/
W 1826 przeniósł się Natan do Illugastaðir w Vatnsdalur. Najął młodą dziewczynę, Sigríður Guðmundsdóttir, na gosposię, i natychmiast zaczął z nią romansować. Miłe są złego początki. Pewnej nocy w marcu 1828 dom w Illugastaðir stanął w płomieniach. W środku mieli spłonąć Natan i niejaki Pétur Jónsson, który akurat tam nocował. Kiedy ugaszono pożar, okazało się że nie wszystko jest proste. Zwłoki, wprawdzie mocno przypalone, nosiły ślady po ranach kłutych. Co więcej, na ubraniach kobiet, które zaalarmowały sąsiadów o pożarze, zauważono ślady krwi. Aresztowano więc Agnes Magnúsdóttir i Sigríður Guðmundsdóttir. 22 marca zaczęły się przesłuchania przed sądem. Nie minęło wiele czasu i obie przyznały się do udziału w mordzie, ale sam czyn popełnić miał syn gospodarza z Katadalur w Vatnsnes, osiemnastoletni Friðrik Sigurðsson. Aresztowano go. Długo nie przyznawał się do winy, ale za namową osoby duchownej wyznał, że to on zadał śmierć obu mężczyznom.
O procesie mówiła cała ówczesna Islandia. Procedowano do 25 czerwca 1829 roku, kiedy to zapadł wyrok: Agnes i Friðrika skazano na śmierć przez dekapitację. Sigríður początkowo miała podzielić ich los, lecz została ułaskawiona przez króla, a owa „łaska” polegała na tym, że do końca życia miała wykonywać niewolniczą pracę. Została wysłana do warsztatu tkackiego będącego jednocześnie więzieniem, gdzie zmarła po kilku latach, choć legenda głosi, że wykupił ją pewien bogaty kupiec i żyła długo i szczęśliwie. Taki dziewiętnastowieczny przypadek Mariusza Kamińskiego.
Ale wróćmy do Agnes, bo to ona z trójki morderców pierwsza poznała Natana. Co więcej, to dla niej zerwał z Rósą i sprowadził się do Illugastaðir. Poznali się w gospodarstwie Geitaskarð, gdzie Agnes zarządzała gospodarstwem. Natychmiast też się sparowali. To on kupił gospodarstwo Illugastaðir, a ona pojechała za nim. Pewno liczyła na to, że zostanie jego żoną. Była wówczas po trzydziestce. Inteligentna kobieta, rozmiłowana w poezji, zdolna. Niestety, nie miała szczęścia w miłości. Była w kilku związkach, które skończyły się, nim zdążyła pomyśleć nawet o małżeństwie. I po przybyciu do Illugastaðir sytuacja się powtórzyła. Natan już pożądliwym wzrokiem wodził za młódką, ignorując całkiem Agnes. Jako że był doświadczonym amantem, Sigríður szybko mu uległa. Poza wszystkim był przecież jej pracodawcą. Szefowi zawsze łatwiej. Ale tu pojawił się Friðrik. Zakochany w Sigríður. Nie wiadomo tylko czy sam się zakochał, czy za namową Agnes, która miała nadzieję, że jak dziewczyna zacznie interesować się synem nieubogiego sąsiada, Natan ponownie skieruje swoje uczucia ku niej. Ale nic takiego się nie stało. Wręcz przeciwnie. Wzajemna wrogość Natana i Agnes rosła. Śledztwo nie wykazało kto wpadł na pomysł zabicia Natana. Wprawdzie przed sądem Friðrik zeznał, że myśl ta powoli w nim kiełkowała, ale wiadomo też, że Agnes bardzo go do tego zachęcała. No i stało się. Friðrik umyślił sobie zabić Natana, ale nie przypuszczał, że w domu nocuje gość. A że nocował, to i zmarł.
Kiedy sąd skazał sprawców na ścięcie głów, w Islandii rzadko już stosowano karę śmierci. W 1760 roku przestano wieszać złodziei, za zbrodnie miłosne też od dawna nie karano śmiercią, stosy dla czarownic (właściwie czarowników, bo w Islandii palono głównie mężczyzn) także zgasły. Islandczycy wzięli sobie do serca ideały Oświecenia. Ostatnia egzekucja miała miejsce w 1790 roku. Potem jeszcze w 1805 wysłano skazańca na szafot do Norwegii. A tu nagle tak niezwykły wyrok! I to egzekucja na miejscu, w regionie! Wydający wyrok Björn Blöndal chciał by egzekucja była przestrogą – w regionie kwitła przestępczość, więc jeśli mieszkańcy zobaczą na własne oczy wykonanie wyroku, kilka razy się zastanowią, nim popełnią przestępstwo. Przy okazji wyrok wykonany na miejscu niósł z sobą pewne walory oszczędnościowe. Koszty wysłania skazanych na zagraniczny szafot nie były małe. No cóż, wyrok wyrokiem, ale aby go wykonać potrzebny jest choćby topór, a takiego w Islandii nie było. Sprowadzono go z Danii. Pień także. Do roli kata zgłosił się skazywany za kradzieże brat Natana, Guðmundur. Choć to, czy się ZGŁOSIŁ, wcale nie jest pewne. Podobno raczej dał się namówić. Honorarium za, przepraszam za wyrażenie, pracę, przeznaczył na pomoc dla ubogich.
I Agnes i Friðrikowi zapewniono pomoc duchową. Na przykryty czerwonym suknem torfowy szafot odprowadzał ich pastor. Guðmundur wykonał zadanie. A kiedy już głowy oddzielono od tułowi, nabito je na tyczki, twarzami zwróciwszy ku uczęszczanej drodze. Przestroga dla łamiących prawo mieszkańców okolicy. Wkrótce jednak głowy znikły.
Wieść gminna niesie, że pewna gospodyni o dobrym sercu wysłała swego parobka by zdjął głowy z tyczek i zaniósł na cmentarz w Þingeyri i tam je pochował. Wiele osób do tej pory wierzy w tę wersję.
Historia Agnes i Natana jest dziś wdzięcznym tworzywem. Miłość, nienawiść, gniew, podstęp, zdrada – to wszystko jest niezwykle inspirujące. Jeśli więc nadarzy się okazja obejrzeć film „Agnes” albo w wasze ręce trafi książka „Burial Rites”, nie wahajcie się. Naprawdę warto lepiej poznać tę historię.
Share on Twitter Share on FacebookJacek Godek (48)
Comments
Karolina 8 years, 10 months ago
Ciekawa historia. Po raz pierwszy trafiłam na nią w książce Hannah Kent ''Skazana''. Chętnie poczytałabym o procesach czarowników na Islandii.
Link | Replypozdrawiam serdecznie.
Jacek Godek 8 years, 10 months ago
Dziękuję za podsunięcie tematu. Na pewno coś napiszę.
Link | ReplyAgnieszka 8 years, 10 months ago
Przed swietami czytalam ksiazke "Skazana" o Agnes. Dziekuje za ciekawe uzupelnienie tej historii.
Link | ReplyNew Comment